poniedziałek, 22 października 2012

Młode tempranillo z Ribera del Duero



Joven, to młode wino, w tym przypadku młode tempranillo. Tylko czy tempranillo dobrze nadaje się na młode wino? Moim zdaniem nie koniecznie, ale z drugiej strony warto spróbować tempranillo również w takiej wersji. Zazwyczaj wina z tego szczepu leżakowane są przynajmniej kilka miesięcy w dębowych beczkach, co zresztą daje bardzo dobre efekty wydobywając z tego szczepu wszystko co najlepsze i przede wszystkim nadając im więcej harmonii.

'Doble R' zakupiłem w 'winnym przystanku' w cenie 31zł. To młode tempranillo pochodzi z regionu Ribera del Duero, co akurat zbyt wiele mi nie mówi. Wino jest dość gęste, głęboko czerwone, rubinowe. Aromat jest całkiem obiecujący, ale że tak powiem nieco powściągliwy. Nuty słodkich malin i truskawek są wyraźne, ale niezbyt intensywne. W tym tempranillo generalnie jest dużo ciepła, ale mało intensywności. W ustach jest solidnie zbudowane z delikatynymi taninami, za to brak czegoś sczególnego. Jest ciepłe i dość przyjemne, proste ale niezbyt ciekawe. Ma sporo mocy, której jednak przydałoby się trochę porządku i ułożenia. Dlatego wydaje mi się że ten sam materiał dałby dużo lepsze efekty po pobycie w beczce i odpowiednio długim leżakowaniu. Jak na młode wino 'Doble R' jest chyba zbyt powściągliwe, jest moc ale nie ma typowej dla młodych win wybujałości, bogatych owocowo-kwiatowych aromatów.

Sauvignon Blanc/Moscatel, ekologiczne białe winko z Hiszpanii


Czy fakt, że wino jest z ekologicznej uprawy można wyczuć? No nie bardzo, przynajmniej mi nigdy się to nie udało. Więc tak jak w przypadku tego białego wina ze szczepów Moscatel i Sauvignon Blanc z hiszpańskiego La Mancha, jedynym 'bonusem' jaki dostajemy z tego tytułu jest jedynie świadomość, że mamy do czynienia z ekologicznym produktem... Powiedziałbym wręcz, że ekologiczne wina których do tej pory próbowałem są nawet przeciętnie nieco mniej udane niż ich 'tradycyjne' odpowiedniki, może dlatego, że ich producenci uznają że konsument skusi się właśnie na 'bonus' w postaci ekologicznego pochodzenia... To konkretne wino ma nawet medal, więc spośród innych ekologicznych win jakoś musiało się wyróżnić.

A teraz konkrety: W aromacie tego kupażu Sauvignon Blanc i Moscatel jest trochę świeżej zieleniny i bardzo delikatna nuta muskatowa i kwiatowa. Tutaj zdecydowanie dominuje Sauvignon Blanc, Moscatel jest tylko tłem. Znajdziemy tutaj też nieco owocowej słodyczy, białe porzeczki, jabłka. Wino jest solidnie zbudowane, w smaku również zdominowane przez Sauvignon Blanc. W ustach przyjemna, żywa, dość intensywna kwasowość, sporo ostrości, całkiem gładka, jedwabista struktura. Podsumowując, solidne ale raczej mało ciekawe wino. Być może już popadam głęboko w jakieś własne stereotypy, ale to kolejne hiszpańskie wino które jest solidne, w sumie poprawne i dobre ale nic ponad to... No i kolejny stereotyp, który jak dla mnie zawiera w sobie wiele prawdy - najlepsze białe wina to jednak robi się dużo dalej na północ, no i w górach... No chyba, że ktoś preferuje mocno zbudowane białe wina.

I tak na koniec, wino zakupiłem w cenie ok 30zł w winnym przystanku.

poniedziałek, 15 października 2012

Wino i sushi

















Dzisiaj nietypowy wpis, ale tak trochę planuję, że tych 'nietypowych' wpisów jednak w przyszłości będzie więcej. Wina to właściwie temat nie do ogarnięcia, jedzenie też, więc jak połączymy jedno z drugim, to w ogóle okazuje się, że można by spędzić wieczność pisząc o niezliczonych kombinacjach, smakach, mniej lub bardziej dziwnych, mniej lub bardziej udanych połączeniach.


Tak samo jak i z winem samym w sobie, w przypadku połączenia wina z potrawami/przekąskami wiele można przewidzieć. No przynajmniej od razu można stwierdzić co na pewno nie będzie do siebie pasowało...Generalnie, jak już wspominałem tutaj nie przeciwieństwa, a raczej podobieństwa się przyciągają. Dlatego do białego ryżu, to jednak tylko białe wino...

Co takiego najlepiej nam się skomponuje z takim domowym (jak w tym moim przypadku) sushi? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba najpierw stwierdzić z czym tutaj mamy do czynienia. No więc tak, mamy tu biały ryż (łagodny, słodkawy, słony), rybę (no chyba nie trzeba opisywać smaku, w przypadku wędzonej ryby - słony, zapach i smak dymu), marynowany imbir (ostry, intensywny, słodki, kwaskowaty), wasabi (ostry, aromatyczny), glony (słony, warzywny) z warzyw np. ogórek (delikatny, orzeźwiający), no i oczywiście sos sojowy (słony). Rzecz jasna tą całość zdominują przede wszystkim te najostrzejsze smaki i aromaty wasabi, sosu sojowego, imbiru i do pewnego stopnia ryb. Zatem trzeba znaleźc wino które może w pewien sposób konkurować z tym całym wachlarzem smaków...


Co takiego mamy do dyspozycji? Przyznam, że nie odbyłem specjalnie na okazję rolowania domowego sushi wyprawy w poszukiwaniu najlepiej pasującego wina, a jedynie skorzystałem z zawartości własnej lodówki i regału. Najlepsze co tam na tę okoliczność znalazłem to były dwa wytrawne, białe wina: Veltlinske Zelene od Diana Moravia i Ryzlink Rynsky (Riesling) od Habanske Sklepy (zakupiony w Piotr i Paweł za 19 lub 20 zł). Zastanawiałem się jeszcze intensywnie nad Mueller-Thurgau od Habanske Sklepy (opisane już przeze mnie) i sądzę że to byłoby zdecydowanie najlepsze, ale jednak koniec w końcu zdecydowałem się akurat na te dwa... Tak swoją drogą winem które zawsze mi przychodzi na myśl jeżeli chodzi o sushi jak i ryby to jest Pinot Gris, ale znam może z jedno miejsce gdzie na pewno mógłbym dostać niezłe wino z tego szczepu.





Tak swoją drogą to przyznam że nie za bardzo wiedziałem czego się spodziewać po Veltlinske Zelene (w Austrii znany jako Gruener Veltliner), bo po prostu tego szczepu nie znam, no ale z tego co kojarzyłem, to byłem pewien, że będzie to coś zdecydowanie w kierunku orzeźwiającego, nieco ostrego wina. W barwie ten Gruener Veltiner jest dość atrakcyjny, głęboko żółty, krystaliczny. Sam aromat jest już bardzo orzeźwiający z nutami soczystych egzotycznych owoców. Konkretnie, można tu wyraźnie wyczuć woń ananasa. W ustach to morawskie wytrawne wino z późnego zbioru jest gładkie, jedwabiste w teksturze. Jest tu też konkretny posmak zielonych, kwaskowatych jabłek, na finiszu delikatnie szczypiące, lekko pikantne na języku. Bardzo przyjemnie skomponowało się z sushi i jego ostrymi smakami. Wręcz, powiedziałbym pikantne smaki zniwelowały ostrość wina i wydobyły z niego więcej owocowej słodyczy. Słowem, naprawdę niezłe połączenie, punkt dla Gruener Veltliner.





Jak się ma sprawa z drugim towarzyszem domowego sushi? W aromacie Rieslinga z Moraw mamy lipę i kwiaty, soczystą owocowość oraz sporo orzeźwienia. Trzeba tu jeszcze wspomnieć o barwie (zazwyczaj piszę o niej tak dla zasady, bo generalnie nie uważam barwy za jakąś istotną cechę, chociaż w niektórych przypadkach bywa niezbyt ładna i wtedy świadczy o niskiej jakości), która jest dośc niezwykła - intensywna, landrynkowo-żółta, z delikatnie zielonym odcieniem. Wino w ustach jest dość pełne, jest tu nuta słodyczy, ale też dobrze wkomponowana, orzeźwiająca kwasowość. Ten riesling ma pełny posmak z nutą lipy. Generalnie cechuje się dość typowym dla Rieslinga połączeniem słodyczy z kwasowością. Fajne, przyjemne winko do picia samo. A jak z sushi? Tutaj zdecydowanie wygrywa Veltlinske Zelene, Rieslingowi chyba trochę brakuje pikantności i ostrości, żeby stanowić dobry akompaniament dla sushi.







Gewuerztraminer z Alzacji w ziołowej wariacji...

Nie czuję jak rymuję, a tego Gewuerztraminera z Alzacji zakupiłem w Lidlu w cenie ok 27zł. Niestety wino nie jest w stałej ofercie, a dostępne jest jedynie w ramach 'francuskiego tygodnia', co oznacza że w wielu sklepach tej sieci może już go dawno nie być... Czy jest ewentualnie czego żałować? W sumie tak, bo w tej cenie to naprawdę fajne białe winko.

Tak swoją drogą, to trochę miałem problem, żeby coś z tej francuskiej oferty win wybrać, właściwe jedyne co zwróciło moją uwagę, to dwa Gewuerztraminery z Alzacji (ten drugi był sporo droższy, bodajże ponad 40zł). Problem z tymi francuskim winami jest prosty i już o nim wspominałem. Spośród wszystkich niebywale ekskluzywnie wyglądających (i całkiem drogich) win czerwonych, zaledwie jedno miało w ogóle wypisane szczepy z których powstało... A ja nie jestem skłonny płacić ponad 30, 40 złotych za wina o których  prawie nic nie wiem, może poza regionem pochodzenia i tym, że mają jakiś tam medal i atrakcyjną etykietkę. I to tyle w tym temacie, dlatego zdecydowałem się tylko na tego Gewuerztraminera...

Wino ma szlachetną, jasno-złotą, żółtą barwę. W aromacie w sumie żadnych zaskoczeń, charakterystyczna woń kwiatów, szczególnie róż a do tego zioła i wyraźna nuta owocowej słodyczy. Ogólnie jest przyjemnie i aromatycznie, więc już na tym etapie można się spodziewać Gewuerztraminera wysokiej jakości. Wino na etykietce jest określone jako słodkie, ale jeżeli ktoś się spodziewa deserowego wina, to może się zawieść. To nie jest typowo słodkie wino i raczej niespecjalnie pasowałoby do deserów. Jego konsystencja jest bardzo przyjemna, gęsta, jedwabista, znamionuje dużą zawartość cukru. Jednak mimo braku jakiejś silnej kwasowości zupełnie nie odczujemy tutaj jakiejś nachalnej słodkości.  Byż może wynika to z faktu że w ustach wino jest całkowicie zdominowane przez nutę ziołową, wręcz w pewnej chwili miałem skojarzenia z lekko gorzkim ziołowym likierem. Jest tu też nieco delikatnej miodowej słodyczy, trochę mineralności. Podsumowując, wysokiej jakości, Gewuerztraminer w ziołowo-korzennym klimacie. Trudno powiedzieć z czym by się najlepiej skomponowało, chyba najlepsze będzie samo, do smakowania...

wtorek, 9 października 2012

Rietburg Creation, subtelniejszy Gewuerztraminer

Gewuerztraminera przedstawiać już nie muszę, bo pisałem już o nim wiele razy. W przypadku tego wina zakupionego w delikatesach K&M w cenie 25zł też się nie zawiodłem.

Od razu nasuwa mi się porównanie z innym Gewuerztraminerem - tym od A.Zirnhelt z Alzacji - obydwa są 'półwytrawne', ale od razu muszę powiedzieć, że ten francuski miał zdecydowanie więcej słodyczy...

Ale do rzeczy, barwa wina jest taka jak widać, jasno-żółta. Aromat jak zwykle nie zawodzi. Mamy tutaj woń kwiatów, róż, a momentami nawet pojawia się coś jakby brzoskwinie. Nie jest może tak intensywny jak aromat Traminera Aromatico z Trentino, ale w tym przypadku jest za to więcej przyjemnej subtelności. W ustach to wino nie jest tak gęste jak Gewuerztraminer od A.Zirnhelt, ale też ma przyjemną, jedwabistą teksturę. Wino jest lekkie w strukturze. Szlachetna słodycz nieźle równoważy delikatną kwasowość. Na finiszu trochę przyprawowej ostrości, momentami pojawia się posmak zielonych jabłek.

Ten Gewuerztraminer na pewno jest delikatniejszy i bardziej subtelny niż inne Gewuerztraminery, których próbowałem, no ale z drugiej strony nie jest tak wyrazisty i niektórym może mógłby się wydać zbyt słaby, W każdym razie w cenie tych 25zł to niezły, godny polecenia zakup.

Insignum, Moselland, poprawny i przyjemy, ale niezbyt ciekawy Riesling


Ten półwytrawny Riesling znad Mozeli został zakupiony w delikatesach K&M na rogu Jana Pawła i Nowolipki w cenie bodajże 37zł (w każdym razie coś bliżej 40 zł niż 30). W tej cenie już właściwie, nawet przeglądając pobieżnie moje posty, należy się spodziewać czegoś więcej niż poprawności. Niestety tylko tyle dostałem, poprawnego solidnego Rieslinga, ale to wszystko. W cenie blisko dwa razy niższej (konkretnie za niecałe 20zł) możemy już dostać Rieslinga feinherb z Lidla, który jakością niewiele odbiega od eksluzywnie brzmiącego 'Insignum'. Nie mówię, że to wino jest złe, ale w tej cenie chciałbym jednak dostać nieco więcej. Tak samo słodki Riesling z Austrii (Jurtschitsch) w cenie 40zł oferuje bogatsze wrażenia.

Nie ma tutaj zbyt wiele do opisywania, bo jak już pisałem, wino jest poprawne, ale bynajmniej nie czuję potrzeby kupienia go ponownie. W kolorze ten Riesling jest dość jasny, nieco blady, wapienny. Aromat jest, że tak powiem, raczej powściągliwy i mało otwarty, ogólnie dość typowy dla Rieslinga, trudniej mi to inaczej określić, bo nie ma tutaj nic charakterystycznego, lub dającego się jakoś dobrze określić, jest słodycz, trochę cukru i trochę owocowej ostrości. Aromat jest jak najbardziej przyjemny, ale brak w nim czegoś szczególnego.

W ustach wino jest całkiem przyjemne ze swoją dość gładką teksturą. Kwasowość i delikatnie szlachetna słodycz komponują się w całkiem harmonijną całość. Wino jest orzeźwiające, na finiszu lekko szczypiąca, ale niezbyt ostra kwasowość. Wino nie jest zbyt złożone, ale ogólnie rzecz biorąc dość solidne, eleganckie, dobre do picia samo. Owszem, nie ma się do czego przyczepić, ale jak dla mnie to taki dobry przykład poprawnego pod każdym względem półwytrawnego Rieslinga i nic więcej. Nic do zapamiętanie na dłużej, ani nic do czego chciałoby się ciągle wracać.

piątek, 5 października 2012

Prosty i smaczny Riesling feinherb z Lidla


Kolejne wino z Lidla, jedno z tych które nie są w ciągłej sprzedaży, tylko pojawiają się okresowo. Tym razem białe wino z doskonale znanego szczepu Riesling, tutaj w wersji półwytrawno/półsłodkiej (feinherb).

To białe wino znad Mozeli w kieliszku jest raczej blade, delikatnie żółte, jasne. Aromat całkiem bogaty, kwiatowo-owocowy, trochę tutaj słodkiej woni świeżego soku winogronowego i nuty muskatowej. W teksturze wino jest dość chropowate, ostre. Ma dużo słodyczy, ale też intensywną kwasowość, Jest równocześnie orzeźwiające i słodkie. Doskonałe do picia samo. Do potraw może zbyt mało wyraziste. Łatwe, bezpretensjonalne i proste wino (ceny nie pamiętam, ale prawdopodobnie nie przekraczała 19 zł) w dobrej cenie.  

'Pannonia Exclusiv' Zweigelt No.1 – co najwyżej pijalny Zweigelt z Lidla


Dzisiaj po raz kolejny Zweigelt, tym razem w budżetowym wydaniu z Lidla (kosztował między 14 a 20 zł). Może i w takich cenach nie należy spodziewać się zbyt wiele, no ale z drugiej strony znam wiele win w podobnych cenach które pozytywnie zaskakują. Co ciekawe, często właśnie słabe a czasem wręcz najpodlejsze wina mają na etykietce określenia typu 'królewski', 'ekskluzywny' i takie tam, do tego trochę złotej czcionki... Win ze zbyt dużą ilością złota w większości po prostu nie nadają się do picia.

W tym konkretnym przypadku na etykietce mamy 'Exclusiv' oraz 'No.1'. No niestety ten Zweigelt z austriackiego landu Burgenland (gdzie naprawdę znaleźć można wiele doskonałych win) ani nie jest ekskluzywny ani tym bardziej nie jest numerem 1. Jak dla mnie określenie 'pijalne' doskonale streszcza wszystko co właściwie o tym winie powiedzieć można. Bo ten Zweigelt owszem jest pijalny, ale równocześnie pozbawiony jest jakichkolwiek charakterystycznych cech. Już sama barwa wina jest trochę dziwna i trudna do określenia, po prostu jest w niej trochę jakiegoś fałszu. Aromat – ledwo wyczuwalne wiśnie, dużo lotnego alkoholu. W smaku raczej mdła słodycz i to właściwie tyle. Zupełnie bez charakteru, bezpłciowe. Owszem wypić się da, ale raczej nie dla smaku. No, w związku z tym, że nadchodzi zima, może się nieźle nadać na grzane wino. Może i Zweigelt od Habanske Sklepy był nieco zbyt kwaśny, ale chociaż miał charakter, no a cena zbliżona...