środa, 27 lutego 2013

Saemling Spaetlese, Muenzenrieder, miód, malina, a raczej miód pomarańcza...

Znowu zdarzyła mi się spora przerwa, no ale cóż raz to urlop, raz to praca, i tak czasu na pisanie już nie starcza. A przede wszystkim wina nie było z kim pić, a i przyznaję że czasami jakby tracę 'smak do wina' takie to ciężkie czasy...

Co takiego więc napatoczyło się tym razem? Tego już nie było bardzo dawno, a wina z tego szczepu jeszcze w ogóle nie opisywałem na łamach tego bloga...

O co tu chodzi? O Saemlinga vel. Scheurebe od Muenzenriedera z Austrii znad Neusiedlersee (jezioro Nezyderskie). Zacznijmy od tego czym jest Scheurebe/Saemling (pod pierwszą nazwą znany jest w Niemczech, pod drugą w Austrii). Jest to krzyżówka, nie będę tutaj przytaczał historii tego szczepu ani z jakich szczepów powstał, tylko powiem że moim zdaniem jest to naprawdę ciekawa hybryda. Wcześniej próbowałem Scheurebe tylko w wydaniu od Sommera, i było to naprawdę doskonałe łagodne białe wino, świetne na deser lub aperitif, pełne słodyczy i cytrusowych aromatów, a konkretnie grejpfruta.

Tak samo jak tamto Scheurebe, ten Saemling jest winem późnego zbioru (spaetlese) i w związku z tym charakteryzuje się wysoką zawartością cukru. Głęboka barwa wina - coś pomiędzy lipowym miodem a  bursztynem - budzi skojarzenia z winami typu Eiswein, wręcz mógłbym przysiąc na pierwszy rzut oka że to Eiswein (gdybym nie miał przed oczami etykietki). Aromat też jest bardzo słodki, w rzeczy samej kojarzy się z miodem pitnym, ale w porównaniu z tym rodzimym specjałem jest bardziej orzeźwiający. W tle trochę cytrusowej, pomarańczowej ostrości. W ustach Saemling jest dość gładki ale nie jakoś wyjątkowo gęsty, jak na słodkie wino. Wino w smaku zdominowane jest przez miód, pomarańcze, i ulotną nutę brzoskwinii. Chociaż jest to słodkie wino, to słodycz jest do pewnego stopnia stonowana przez wyraźną, ożywczą kwasowość. Wszystko razem tworzy dość harmonijną całość.

Zastanawiałem się trochę z czym najlepiej można by było degustować to białe wino. Na pewno doskonale nadaje się na aperitif, ale też fajnie skomponowałoby się z deserem, sądzę że najlepiej z jakimś owocowym sorbetem, lub innym owocowym deserem. Myślę że kwaśno-słodka szarlotka stworzyłaby najciekawsze połączenie z tym białym winkiem.

Tak na koniec dodam, że wino kosztuje bodajże 33 złote i zakupiłem je w supermarkecie Piotr i Paweł, można je też dostać w sklepie internetowym importera (Austrovin).