piątek, 24 sierpnia 2012

Win z Moraw ciag dalszy, na poczatek biale wino Mueller-Thurgau/Muskat Moravsky, Diana Moravia


Witamy znowu po już zdecydowanie krótszej niż ostatnio przerwie! Długi weekend spędziliśmy aktywnie jeżdżąc po południowej Polsce a także zachaczyliśmy o Czechy, kraj, jak nawet z niniejszego bloga wysnuć można, o dość bogatych tradycjach winiarskich, nie do końca słusznie kojarzony w Polsce prawie wyłącznie z piwem (co jednak być może już powoli się zmienia..) no ewentualnie ze spirytualiami. No i oczywiście nie mogło się obyć bez wizyty w sklepie, a konkretniej w dziale z winem...

Wybór w supermarkecie Coop w Ołomuńcu był naprawdę duży, a jeszcze większy był supermarkecie Albert na granicy bezpośrednio przy Kudowie-Zdrój. Dlatego zajęło mi sporo czasu żeby dokonać wyboru, zwłaszcza że muszę przyznać że za bardzo się do tego nie przygotowywałem i kojarzyłem najwyżej dwóch-trzech producentów. Dopiero po powrocie do domu i szybkim wyszukiwaniu w Internecie nabrałem trochę orientacji i teraz już doskonale wiedziałbym czego szukać i na pewno bym się ustrzegł niestety już popełnionych błędów... Mogę powiedzieć od razu że np należy zawsze szukać win z oznaczeniem Salon Vin Ceske Republiky bo to najzwyczajniej oznacza, że mamy do czynienia z jednym z 100 najlepszych czeskich win... No i kolejna ważna rzecz, trzeba zawsze wczytać się w to skąd wino pochodzi!!! Każde dobre wino powinno mieć wyszczególniony region pochodzenia, a mi niestety przydarzyło się kupić wina firmowane przez czeskich producentów, ale pochodzące z Włoch (Chardonnay z veneto) czy Węgier (Modry Portugal), trochę jak dla mnie nieuczciwe i mylące, no ale jak widać, taka praktyka... Zawsze staram się wczytywać w etykietki, no ale widać w paru przypadkach najważniejsze mi umknęło... W czeskich regionach winiarskich za bardzo się nie orientuję, ale po pierwsze trzeba zapamiętać Morawy no i chociażby takie miejscowości jak Valtice, Mikulov, czy Lednice.



To tyle tytułem wstępu. Czas na wino. Na pierwszy ogień poszło białe, półwytrawne wino ze szczepów Mueller-Thurgau i Muskat Moravsky od Diana Moravia. Wino to już z wyglądu tkwiąc jeszcze w butelce z bezbarwnego szkła wygląda dość atrakcyjnie dzięki swojej jasno żółtej, słonecznej i ciepłej barwie. Jednym słowem zachęcająco. W pierwszej chwili w aromacie typowe dla Muskatu nuty – szczerze to trudno mi to jakoś inaczej określić, bo zapach win z tego szczepu jest na tyle charakterystyczny i niepowtarzalny że nic innego mi nie przychodzi na myśl, po prostu trudno ten aromat pomylić z czymkolwiek innym, dlatego trzeba powiedzieć wprost – jest muskatowy... :D To jednak nie koniec, no bo w końcu nie tylko muskat w tym winie tkwi. Tak szczerze, to zupełnie nie mam doświadczeń jeżeli chodzi o wina ze szczepu Mueller-Thurgau, ale być może właśnie te winogrona są odpowiedzialne za soczyste aromaty zielonych jabłek, cytrusów a w szczególności pomarańczy, które pojawiają się z czasem (kiedy niestety wino już się kończy, a 'niestety' dość 'dobrze wchodziło'...). W ustach wino jest dość gładkie, ma trochę gęstości i cukru. Z jednej strony jest dość harmonijne, a z drugiej ma wyraźną kwasowość a w finiszu jest ostre, może nawet pikantne i znowu pojawia się trochę zielonych jabłek. Mniemam, że kontrasty w tym winie wynikają właśnie z połączenia tych dwóch wyżej wspomnianych szczepów, z pewnością Mueller-Thurgau dodał Muskatowi dużo życia i świeżości. Ogólnie dość przyjemne i ciekawe wino, ale z drugiej strony raczej pozbawione jakiejś szczególnej głębii, czy intensywnych, unikalnych smaków i aromatów. Ceny nie pamiętam, ale jestem praktycznie pewien że jest to w przeliczeniu między 15 a 20 zł...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz