środa, 11 lipca 2012

Dornfelder-Spaetburgunder, Andreas Bauer, czerwone, czy różowe?




Chociaż w większości przypadków jedno spojrzenie nie pozostawia wątpliwości i bez problemu możemy stwierdzić, że wino jest czerwone, białe, lub różowe, w przypadku dzisiejszego winka, nie jest oczywiste. Być może zdjęcie tego nie oddaje ale ta mieszanka Dornfeldera i Spaetburgundera (lepiej znany pod nazwą Pinot Noir/Pinot Nero) jest dość zastanawiająca. Chociaż napis na butelce wyraźnie mówi nam "Rose" to kolor troche odbiega od mojego wyobrażenia koloru różowego, ponieważ zdecydowanie bliżej mu do barwy jasnoczerwonej, ceglastej... właściwie ta "różowa" mieszanka Dornfeldera i Pinot Noir ma barwę dość typową dla samego Pinot Noir. Granica między różowym a czerwonym zwlaszcza w przypadku Pinot Noir jest często bardzo cienka, i tylko to typowe delikatnie ceglaste zabarwienie często sprawia że wino określamy jako czerwone. Również w smaku ta różowa mieszanka nie jest zbyt różowa, brakuje jej typowej dla wielu różowych win ostrośći.

Pod wieloma względami wino to zdominowane jest przez Pinot Noir i ani w aromacie ani smaku nie da się wyczuć zbyt wiele cech Dornfeldera. Aromat tylko to potwierdza, ale ogólnie nie jest zbyt bogaty,  jest owocowy, slodkawy, soczysty, prosty. W smaku wino też jest bardzo proste, delikatnie słodkie (zgodnie z etykietką jest półwytrawne), łatwe. Wino ma wyraźny, charakterystyczny dla pinot noir posmak rodzynek. To różowe winko z Niemieckiej Nadrenii jest prawie pozbawione kwasowości, jest łagodne i gładkie. Nieciekawe, nudne, mdłe? Do pewnego stopnia tak... Ale na imprezę, na duże spotkanie, do picia same (jest nieco zbyt łagodne żeby się dobrze komponować nawet z dość łagodnymi i lekkimi daniami) w dobrym towarzystwie jest naprawdę niezłe, ale podsumowując nie należy się spodziewać nie wiadomo czego. Jednak w cenie 21 złotych (wino zakupione było w sklepie sieci Piotr i Paweł, z resztą import własny tej właśnie sieci) to naprawdę przyzwoita propozycja. 

1 komentarz: