piątek, 13 lipca 2012

Protocolo - W poszukiwaniu letniego orzeźwienia, ciąg dalszy....

Różowe wino 'Protocolo' 2010 z hiszpańskiego regionu Tierra de Castilla (25 zł, importer 101win). Tym razem to nie był do końca mój własny wybór, ponieważ moja druga połowa (Iwona) wskazała właśnie na to wino :D, a w tym czasie inne wina podobnego typu były nieschłodzone, a inne z tych leżących w lodówce nie przypadły do gustu (koniecznie miało być wytrawne i najlepiej różowe) dlatego w rzeczywistości wyboru nie miałem :).

Kwestia wyboru wina, czy działa się pod presją czy nie :) to jest baaardzo złożona kwestia. Najlepiej to wogóle jak wybierzemy się do restauracji czy winiarni a na pytanie jakie ma być usłyszymy każdą możliwą odpowiedź, jedno chce czerwone, drugie chce białe, trzecie chce słodkie, inni chcą wytrawne. W tej sytuacji to chyba najlepiej zostać winnym dyktatorem i wybrać za innych, bo i tak zazwyczaj sami nie wiedzą czego chcą... Gorzej jeżeli w towarzystwie znajdzie się drugi samozwańczy 'ekspert', bo to może się to skończyć niekończącą dyskusją (tak np. ostatnio przekonywałem znajomą o wyższości win europejskich nad tymi z Nowego Świata :D skąd to się bierze wyjaśnię później, a tak swoją drogą niedługo zresztą będę próbował zrewidować moje poglądy, w kolejce czekają różowe Pinot Noir z Nowej Zelandii i Zinfandel z Kalifornii).

W sumie mógłbym napisać wiele stron na temat doboru wina nawet nie zagłębiając się w takie szczegóły jak dopasowanie wina do konkretnych potraw, smaków i aromatów.. Trzeba wyjść przede wszystkim od tego, że wino pije się w towarzystwie, i tak najlepiej smakuje, bez dwóch zdań, a jak są co najmniej 2 osoby to właściwie od razu w grę wchodzi jakiś kompromis, bo jaka to przyjemność delektować się samemu patrząc jak inni się męczą, krzywią a koniec w końcu wino trzeba wylać (dramat!!!) Prawdziwy znawca to właśnie ten kto potrafi doskonale dobrać wino do sytuacji i okoliczności, osób, a niekoniecznie ten kto potrafi opowiadać godzinami o charakterystyce danego szczepu czy metodach produkcji (to powiedziałbym są niezbędne rzeczy z punktu widzenia enologów i producentów wina).

No więc na co musimy zwrócić uwagę dobierając wino? Pokrótce: liczba osób (cena!! - jeżeli organizujemy przyjęcie, lub spotkanie i musimy 'stawiać'), pogoda, pora roku, pora dnia, charakter spotkania (ostra impreza do rana, czy może raczej rozmowy do rana połączone z grami planszowymi?) jest jedzenie czy nie i jakiego rodzaju, czy wino jest do picia samo czy w akompaniamencie jedzenia, itd, itp. Zasady dość prosto ująć w kilku zdaniach. Po pierwsze wino do picia bez jedzenia zawsze powinno być lżejsze i łagodniejsze niż to do jedzenia. Druga zasada - ostre lub ciężkie potrawy/przekąski to ostre/ciężkie wino; lekkie i łagodne jedzenie to lekkie i łagodne wino. W innym wypadku albo wino zabije nam smak potraw albo potrawa zabije smak wina. Tak na przykład, łagodny (doskonały do picia sam!) Portugieser z nad Renu, po prostu nie ma szans w starciu z grilowanymi bakłażanami z fetą, natką i dużą ilością czosnku i oliwy, bo ten czosnek najzwyczajniej w świecie zabije smak typowego Portugiesera (ale już np. rasowa, solidna Rioja dałaby radę...). Tak samo konfrontacja delikatnego filetu z kurczaka w lekkim cytrynowym sosie z wysokiej klasy Bikaverem jest skazana na niepowodzenie, bo ostrość Bikavera skutecznie wyeliminuje subtelność i delikatność tej potrawy.

No i oczywiście pogoda, nie wiem jak mają inni, ale niewątpliwie ciężkie, rozgrzewające, czerwone wino to jak dla mnie dobry pomysł na zimny jesienny lub nawet zimowy wieczór, ale już na przykład w lecie to szukam orzeźwiającego, białego lub różowego wina, no chyba że jakiegoś delikatnego Pinot Noir lub Portugiesera... I tak koniec w końcu po jedynie czterech akapitach 'wstępu' (chyba dzisiaj po prostu miałem zbyt wiele czasu...:D) dochodzimy do sedna, czyli dzisiejszego wina, które stało się pretekstem do powyższego wywodu a właściwie mogłem zawrzeć to w jednym krótkim zdaniu: jest lato, więc może jeszcze raz spróbujemy różowego? :D  W rzeczy samej o większości win jako takich to zbyt wiele napisać się nie da, ale za to ilość historii jakie mogą się z nimi wiązać jest właściwie nieograniczona... Nie jestem poetą i nikt mi nie płaci za pisanie poetycko-abstrakcyjnych opisów winnych aromatów i smaków (jakie można znaleźć w niektórych pismach) i jeżeli w winie wyraźnie nie czuję tego czy innego aromatu to staram się nie zmyślać, tylko mówię np. 'słaby' lub 'brak'. No ale do rzeczy, 'Protocolo' niewątpliwie może zachwycić swoim ciemnoróżowym, wyjątkowo głebokim kolorem. W aromacie też jest całkiem ciekawie, ja przynajmniej wyczułem tu delikatne nuty landrynkowe, poziomkowe i truskawkowe, dość wyraźną słodycz. W smaku za to bez rewelacji, jest w nim trochę słodyczy, jest też sporo kwasowości, trochę truskawki, wino jest dość ostre na języku a według Iwony, nawet gorzkie - jej zdecydowanie bardziej przypadło do gustu poprzednie wino (Andreas Bauer - Dornfelder-Spaetburgunder), wręcz wyraziła chęć zakupu większej ilości :). Mi osobiście akurat ostrość 'Protocolo' nawet się spodobała a w poprzednim winie moim zdaniem właśnie jedynie tego zabrakło. Wyraźnie tu jednak widać dwa kierunki w winnych preferencjach - gładkie i łagodne vs. ostre i szczypiące. Po raz kolejny nie mogę być jakoś szczególnie entuzjastyczny, bo znowu nie ma za bardzo się czym zachwycać. Owszem, 'Protocolo' można spokojnie zabrać ze sobą na imprezę, czy wypić w gronie znajomych, ale nie sądzę żeby nas ktoś potem dopytywał gdzie je dostać, czy też desperacko wyrażał chęć otworzenia kolejnej butelki 'Protocolo'...

Oczywiste jest jednak to że w przedziale cenowym 15-40 złotych wiele pozycji (wydaje mi się nawet że coraz więcej) to wina przyzwoite, bez większych wad ale i bez większych zalet, takie których raczej nie zapamiętamy, ale które nawet chętnie wypijemy z przyjaciółmi... Jest też rzec jasna sporo 'kwasów' których jedyne miejsce jest w zlewie, ale też znajdziemy tu wiele 'perełek' (jak Palestra z Portugalii, którego ciągle nie mam okazji otworzyć i trudno przewidzieć kiedy taka okazja w końcu się nadarzy)  i dla nich na pewno warto eksplorować tą średnio-niską półkę. Z winami z wyższych półek (tak powiedzmy powyżej 40/50 złotych) jest już trochę inaczej, tam najczęściej wina albo nie spełniają naszych oczekiwań (związanych również z ceną) albo je przebijają, ale to już inny temat...

4 komentarze:

  1. przeciętne bez szczególnego wyrazu winko...

    OdpowiedzUsuń
  2. Na winach to trzeba się trochę znać moim zdaniem, chyba że tak jak ja ma się dobrego doradcę w tym temacie. Zawsze jak szukam czegoś dobrego, to potrafi mi dobrze doradzić. Ostatnio też dał mi namiar na sklep z winami http://wineavenue24.pl/ , jejku ile tam różnych win. Przy okazji o każdym można się trochę dowiedzieć czytając opis.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja obecnie szukam jakichś dobrej jakości win czerwonych, więc z pewnością informacja o takim sklepie mi się przyda :). Planuję wyprawić uroczystą kolację, podczas której razem z gośćmi degustować będziemy wyborne trunki. Na tą okazję mam już przygotowany zestaw kieliszków, w które zaopatrzyłam się na https://duka.com/pl/jedzenie-i-serwowanie-potraw/naczynia-do-serwowania-napojow/zestawy-szklanek-i-kieliszkow. To w czym podajemy dany rodzaj wina ma dość duże znaczenie. I tak w sklepach znaleźć można m.in. kieliszki do win czerwonych, białych, a także musujących.

      Usuń