poniedziałek, 23 lipca 2012

Matysak, Svatovavrinecke 2011

Wystarczy przejechać na drugą stronę naszej południowej granicy, no ewentualnie przeprawić się pieszo przez Tatry (jedyne 6-8 godzin w jedną stronę :D) żeby zakosztować nieco enoturystyki  w wersji dla ubogich :D Moja enoturystyka w zeszły weekend polegała właśnie na tym, że z ciężkim plecakiem wypełnionym przemoczonymi ubraniami (od chodzenia po słowackich Tatrach Wysokich we mgle i deszczu występującemu naprzemiennie z mżawką...) podjechałem kolejką do Tatranskiej Lomnicy gdzie udałem się do położonego obok stacji supermarketu. W sumie zwyczajny supermarket, ale wybór miejscowego wina naprawdę ciekawy... Większość turystów zapewne napełnia koszyki piwem, no ewentualnie różnego rodzaju ziołowymi lub owocowymi spirytualiami. Wino aż chyba tak popularne nie jest, no bo jak, kupować wino ze Słowacji?? Jakieś żarty? No nie... Ceny po prostu powalające. Chciałem znaleźć coś z wyższej półki coś takiego ekskluzywnego, a tu najdroższe winko nawet nie dochodzi do 5 Euro, no dramat!

Wybór jest naprawdę spory i spędziłem tam dość sporo czasu (wcześniej zdarzyło mi się spróbować dwa winka z tego sklepu - bodajże Muskat i Modry Portugieser, oba niezłe, zwłaszcza Portugieser). Do plecaka niestety już wiele zmieścić się nie mogło - weszły tylko dwa - różowa Modra Frankovka i czerwone Svatovavrinecke (St.Laurent).

No więc jak zdradza tytuł, już w domu, jedyne 400km na północ na pierwszy ogień poszło Svatovavrinecke. W barwie wino jest głęboko rubinowe, połyskliwe, takie klasyczne. W aromacie powiedziałbym aromaty nieco bardziej charakterystyczne dla Kekfrankosa a nie dla St.Laurent. Coś w rodzaju suszonej śliwki, jałowca, może jeżyn i jagód, nieco odurzające. Ten czerwony St. Laurent jest równocześnie dość delikatnym jak i dobrze zbudowanym winem. Co ciekawe jest nawet nieco... południowe w charakterze, czy może bardziej węgierskie. W smaku wino jest nieco płaskie, ale dość przyjemne i wyraźnie taniczne z delikatnie zaznaczoną kwasowością. W posmaku trochę jałowca i jagód, może jeżyn. Jak dla mnie wino o nieco Egerskim charakterze. Solidne ale lekkie, do lekkich mięsnych dań, czy sałatek, ale samo też dobre. Nie ma właściwie do czego sie przyczepić co w cenie nieco ponad 3 Euro to niezłe osiągnięcie...

1 komentarz:

  1. hmmm niezbyt lubię chodzić po górach ale po ciekawe w dobrej cenie winka .... warto spróbować... gorzej jak niedługo później w podobnej cenie lub wyższej kupisz i wypijesz winko nie dorównujące w smaku ...
    pozdro

    OdpowiedzUsuń